poniedziałek, 27 lipca 2015

4 Błogosław nam Panie!

„Tylko jedno życzenie, by w końcu się uwolnić”
Chwycił jej drobne ciało na swoje ręce i zaniósł do łóżka. Położył ją na środku i jeszcze raz zaczęli się całować, tym razem bardzo delikatnie, delektując się sobą. 
- Matt proszę…- wyszeptała dziewczyna, gdy ten całował ją w jej czuły punkt na szyi.
- O co?- zamruczał, i szedł dalej drogą pocałunków ku jej ramieniu.
- Przestań! Clayton tu może w każdej chwili wejść. 
-Jeju!- zaczął marudzić, i odepchnięty małymi dłońmi dziewczyny położył się obok niej na łóżku.
Jak na zawołanie do pokoju wszedł Clayton.  
- Przepraszam,  że przeszkadzam, ale mam pytanie. Matt zostajesz na kolację?- zapytał, spoglądając na Kate i Matta. Jego mina nie wyrażała w zasadzie nic. Żadnej, nawet najmniejszej zmiany.
- Taak. Zamów pizzę, ja płacę.- powiedział Matt, podnosząc się do pozycji siedzącej, i poprawiając koszulę. 
- Tą co zawsze?- upewnił się, choć doskonale znał zdanie Matta na temat pizzy; z szynką i pieczarkami najlepsza. 
- No pewnie! Innej nie jadam. 
- Rozpieszczony typ.- zażartował i pokręcił roześmiany głową.
- Chyba ty!- chwycił leżącą obok poduszkę i rzucił nią w kierunku Claytona, ten zdążył schować się za drzwiami, tym samym wychodząc z pokoju. 
- Żadnej awantury, żadnej reakcji na nas…- popatrzył z niedowierzaniem na drzwi.
- Może Ciebie akurat toleruje i wie, że mi nic złego nie zrobisz.- powiedziała Kate uśmiechając się delikatnie do Matta, i głaszcząc go po plecach.
- Przecież ja same dobre rzeczy robię.- obrócił się do dziewczyny i niespodziewanie pocałował ją w usta.
- Bo popadniesz w samouwielbienie.
- Ja?! Nigdy! Ktoś tak cudowny jak ja jest tylko do kochania.- i wystawił dziewczynie język.
- Oj Matt, Matt.- pokręciła głową.
- Kochanie, ja zawsze Ci mogę pokazać, że dobre rzeczy zawsze robię co najmniej dobrze. 
- Skończ z tymi przechwałkami, bo się w drzwiach nie zmieścisz.
- Kiedy ja dopiero zaczynam. A tak całkiem serio, to pomyśl nad moją propozycją pracy. Pieniądze się Wam przydadzą. 
- Wiem Matt, ale to nie takie proste. 
- Przecież nikt w biurze nie wie o tym co nas łączy, jeśli coś w ogóle nas łączy.
- Proszę, daj mi czas do zastanowienia się. 
- Jasne. 
Wstał z łóżka, zabrał swoje rzeczy. 
- Idziesz do tego imbecyla?
- Tak. 
Dziewczyna wstała z swojego miejsca, poprawiła swój ubiór, tak by nie wzbudzał podejrzeń Claytona. 
Ramię w ramię zeszli po schodach na dół. 
Zastali Claytona pochylonego nad maską samochodu. 
- Cholerstwo nie chce się odkręcić.- jęczał ni to do części ni to do przybyłych.
- Pokaż to.- rozkazał Matt kumplowi.
Zabrał od niego narzędzia i napinając mięśnie próbował odkręcić śrubę. Po kilkunastu próbach i kilku kombinacjach udało mu się.
- Upieprzyłeś sobie koszulę smarem. To się nie wypierze.- troszczyła się o niego Kate.
- To się wyrzuci i kupi nową. Stać mnie. – rzucił, jakby nie przywiązywał wagi do pieniędzy.
- I właśnie dla tego ludzie nie lubią bogatych.- skrytykowała go dziewczyna.
- Jakbym nie miał, to bym uważał, a że mam, to mam to w nosie. 
- Ehh.- machnęła na to Kate.
Matt wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Paula.
- Tak Sir?
- Przyjdź po moje ubrania i jedzenie dla Was, jak dostawca przyjedzie.
- Dobrze Sir. 
Rozłączył się i wrzucił telefon z powrotem do kieszeni spodni.
- Mówiłem, Wam już, że nic mnie tak nie wkurza jak moja ochrona i kierowca? Nie, to wam mówię. Tylko jebane ”tak Sir”… 
- Pierwszy raz narzekasz na ochronę. Brawo! Mówiłem Ci, że to durny pomysł.- skrytykował go Clayton.
- Stary, przecież wiesz dlaczego ją mam. Gdyby nie tamta sytuacja w życiu bym się nie bawił w takie coś. 
- Oni po prostu wykonują swoje obowiązki profesjonalnie. Czego ty się spodziewałeś, rozmów  przy kawce i ciasteczku? – dorzuciła swoje pięć groszy Kate.
- No nie, ale jakiś ludzkich reakcji. Najwięcej się o nich dowiem w windzie rano, jak idziemy na siłownię. 
- Bo w tedy nie są w pracy. Nie marudź, tylko się ciesz, że ma Ci kto dupę wozić i ją pilnować.- odparł Clayton.
- Dobra, dobra. 
Kilkanaście minut oczekiwania na dostawcę pizzy spędzili na wzajemnym dogryzaniu sobie i luźnych rozmowach.
Matt odebrał od dostawcy 3 duże kartony, zapłacił rachunek i podziękował. W tym samym czasie w drzwiach garażu stanął Paul. 
- Macie i jedzcie, żebyście mi z głodu nie pomarli.- podał swojemu szoferowi ogromne pudełko. 
- Dziękujemy, Sir.- odebrał, i już go nie było.
Z pozostałymi dwiema udał się do kuchni. 
Kate rozkładała talerze, a Clayton nalewał każdemu do szklanki piwa. 
Matt położył pizzę na środek stołu. 
Wszyscy zasiedli do wspólnej, przyjacielskiej kolacji. 
Matt jako pierwszy wyciągnął rękę po kawałek.
- Zmów najpierw modlitwę.- upomniał go Clayton.
Podali sobie dłonie; Matt Kate i Claytonowi, a rodzeństwo chwyciło swoje.
- Dziękujemy ci Panie, za to, że możemy tu być i jeść ten posiłek. Błogosław wszystkim tym, którzy go przygotowali. A także nas prowadź swoimi ścieżkami. Amen.- wypowiadał słowa w pełnym skupieniu. Nie była to wcześniej przygotowana regułka, lecz słowa płynące prosto z jego serca.- Smacznego.
Puścili dłonie i zaczęli wspólny posiłek. 
Po nim Matt pozbierał brudne naczynia i włożył je do zlewu. Miał zamiar umyć je z pomocą Kate. Clayton w poszedł do salonu oglądać mecz koszykówki.
- Matt, choć tu! Sama sobie poradzi!- usłyszeli rozkaz Claytona.
- Idź, poradzę sobie.- próbowała wygonić go do brata.
- Pomogę Ci, kosz to nie moja bajka. 
- Matt, naprawdę idź do niego.
- Anderson rusz dupsko! 
Matt odłożył wycierany przez siebie talerz i z butelką piwa ruszył do Claytona.
Rozłożył się wygodnie na kanapie. 
Wraz z kumplem obserwował poruszających się zawodników po boisku. Gry zespołowe to nie jego bajka. To mniej więcej działa tak w jego odczuciu, że jeden wykonuje całą pracę, bo mu zależy, a reszta ma to w nosie. Dlatego zdecydowanie bardziej woli sporty indywidualne. Bo tam, od Ciebie zależy twój wynik.  
Pod koniec pierwszej kwarty dołączyła do nich Kate. Bardzo żywo reagowała na poczynania zawodników. Wzbudziło to pewne zainteresowanie u Matta. Myślał, że Kate wyrosła już z bycia kibicem, i przestała ją interesować koszykówka. Przecież w liceum doznała kontuzji kolana i nie była w stanie grać zawodowo, a to spowodowało u niej depresję. Nie rozumiał jak można oglądać coś, co miało wielkie znaczenie w przeszłości.   
Po meczu został odprowadzony przez dziewczynę do samochodu. Pożegnała się z nim buziakiem w policzek. 
Matt wsiadł do auta i wrócił do swojego mieszkania.  
Wszedł do swoich czterech ścian. Rzucił niedbale na kanapę w salonie ubrania, które wcześniej zabrał od ochroniarzy. 
Idąc w kierunku prysznicu rozpinał guziki koszuli, by zrzucić ją z ramion w łazience. Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Ciepła woda spływała po jego ramionach, masując obolały kark. Zabrał żel pod prysznic i się umył. 
Wyszedl spod prysznicu, wytarł swoje umięśnione ciało. Włosy przetarł ręcznikiem i zostawił mokre. 
Owinął biordra ręcznikiem, umył zeby i wyszedł z łazienki, udając się do garderoby po czystą bieliznę. 
Zmęczony całym dniem rzucił się na łóżko. Przymknął powieki, i po kilku chwilach zamiast błogiego snu, pojawiły się bolesne wspomnienia. 
Słyszał jej śmiech, gdy przed oczami widział jak tańczy cała mokra w deszczu. Było to, gdy wracali do domu po romantycznej kolacji. Ana uparła się, żeby iść pieszo. I jak na złość zamiast cieplej letniej nocy, dopadł ich desz. On stał schowany przed deszczem pod sklepową markizą, a ona wybiegła na środek ulicy i po prostu tańczyła w rytm muzyki, która dobiegała z jednego okna mieszkania. Krople wody spływały po jej twarzy, a uśmiech nie schodził z ust. Wyciągnęła w jego kierunku dłoń, on chwycił ją i tańcząc wrócili do domu. 
Pózniej wzięli wspólny ciepły prysznic i kochali się całą noc...
Próbował walczyć z łzami, ale poległ w tej bitwie. Jak zawsze z resztą wspomina to co było. Nie umie wytłumaczyć, dlaczego tamtego dnia pozwolił jej tak po prostu odejść. Przecież obiecała, że zawsze będzie kochać! Chciał wierzyć w cokolwiek innego, niż to, że tak bez powodu można zostawić miłość swojego życia. 
W końcu sen utnął świadomość... 
---------------------
Za to co czytaliście- nie odpowiadam! 
Tak jak pisałam na fb, planuję nowe opowiadanie. Szczegóły podam wam wkrotce :) 
Czytasz=komentujesz=Motywujesz !!
Zapraszam na fb: https://www.facebook.com/marcyska02 i do obserwacji bloga :D 
A i jak możecie zauważyć, z boku bloga jest wypisane, gdzie mnie możecie znaleść :) 
Widzimy się we czwartek ! 30.07
Do następnego ! 

Marcyśka 

9 komentarzy:

  1. Kurcze no.... wzruszyłam się na końcu :'( Mam nadziej, że Matt i Kate będą razem o ile jeszcze nie są xd I że powiedzą o tym Claytonowi :) Pozdrawiam i życze weny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, świetne, śwetne!!!
    Co ja mam napisać?
    Uwielbiam to opowiadanie i jestem bardzo ciekawa czy Matt w końcu zachowa się jak na faceta przystało :)
    pozdrawiam ;-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny:) Czekam na więcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać że Matt nie miał łatwego życia...wiele przykrych i trudnych doświadczeń. Na kkońcu się wzruszyłam
    Mam nadzieję że Matthew będzie z Kate...jak widać Clayton nie ma nic przeciwko bo w końcu musi się domyślać xD
    Pozdrawiam i weny ;**

    Zapraszam do siebie na kolejne losy Zuzy i Wojtka ^^
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny!
    Koniec taki wzruszający.. :/ Matt musiał przeżyć naprawdę wiele trudnych chwil :/
    Mam nadzieję, że będzie z Kate :D Clayton chyba nie będzie miał nic przeciwko temu ^.^
    Czekam na następny! ^^
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne <3 <3 <3 Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku *.* Genialny,najlepszy,cudowny, rewelacyjny, zajebisty i brak mi już słownictwa xD
    Ja chce jak najszybciej kolejny rozdział <3
    Czekam z niecierpliwością <3
    Przy okazji zapraszam na 16 http://my-volley--love.blogspot.com/2015/07/rozdzia-16.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Bardzo Cię przepraszam, ale kompletnie nie wiem co mam napisać, dopiero wstałam xp
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. "- Upieprzyłeś sobie koszulę smarem. To się nie wypierze.- troszczyła się o niego Kate.
    - To się wyrzuci i kupi nową. Stać mnie. – rzucił, jakby nie przywiązywał wagi do pieniędzy.
    - I właśnie dla tego ludzie nie lubią bogatych" -> ten dialog wygrał wszystko <3
    Ooooj, widzę, że Matta nękają jakies demony przeszłości :c mam tylko nadzieję, że to nie jest na tyle poważne, by nie dało się z tego wyjść!

    ps-ja wiem, że każdemu się zdarza, ale masz 2 literówki, które mnie kłują w oczy xD
    "Idąc w kierunku prysznicu", "Wyszedl spod prysznicu" - prysznicA;
    "sen utnął świadomość" - uciął ;)

    OdpowiedzUsuń