wtorek, 19 kwietnia 2016

Cześć!

Nowych postów tutaj na razie nie będzie... Straciłam ostrość tego opowiadania. Uleciała mi myśl o czym i jak ma wyglądać to opowiadanie. Pogubiłam się w nim.
Nie chce pisać czegoś, co dla mnie wygląda mało atrakcyjnie, i jest pozbawione tego czegoś co przyciąga uwagę...
Wasze blogi śledzę na bieżąco, więc macie pewność że żyje! :))
No to tyle :)

piątek, 25 marca 2016

Wesołych Świąt

Hej wszystkim! 
Ponieważ Święta Wielkanocne tuż tuż, to chciałabym wam złożyć życzenia! 
Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!
Zdrowych, wesołych Śwąt Wielkanocnych, spędzonych w gornie najbliższych! No i oczywiście wiaderka zimnej wody w Lany Poniedziałek! :D :* 
A nowy rozdział pojawi się jak ogarnę się z uczelnią ;) 
Marcyśka 

piątek, 11 marca 2016

13 Nie przewidziałem tego...

To była nasza historia,
tak pięknie skończyć się mogła.
Gdy pokonujesz strach,
możesz stracić cały świat...

Szum toczących się kół po asfalcie rozniósł się na podjeździe.  Matt zatrzymał samochód tuż przy wejściu do mieszkania Stanleyów.  Wyciągnął kluczyki ze stacyjki i spojrzał na dziewczynę. Sztywno siedziała, nerwowo zagryzała dolną  wargę, wpatrywała się w odległy punkt na horyzoncie. Była nieobecna przez całą drogę.
Matt położył prawą dłoń na jej udzie.
- Jak nie chcesz iść, to zawsze możesz nocować u mnie.- próbował jej dodać otuchy i wsparcia.
Powoli odwróciła głowę w kierunku Matta. Blado uśmiechnęła się do niego.
- Poradzę sobie. Już moja w tym głowa, by ten kretyn niczego się nie dowiedział.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego on tak nerwowo reaguje na każdego chłopaka, który próbuje się zbliżyć do Ciebie?- chciał wyczytać odpowiedź z jej oczu, ale szybko odwróciła głowę.
Jego pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Dziewczyna rozplątała się z pasów bezpieczeństwa i niemalże wypadła z auta na ulicę.
Matt pospiesznie uczynił to samo i pobiegł za nią. Spotkali się w progu.
Milimetry dzieliły ich dłonie od siebie. Już chciał Claytonowi pokazać, że niemożliwe stało się możliwym, lecz Kate szybko odsunęła swoją rękę. Aby ta mogła pomóc drugiej w walce z zamkiem.
Z pomocą przyszedł Clayton, który zamaszystym ruchem otworzył drzwi od środka.
- No kurwa, dłużej się nie dało? Co ty odpierdalasz?- przyjemnie, prawda, zaczął brat rozmowę z siostrą.
Kate hardo spojrzała w oczy brata. Swoje drobne piąstki mocno zacisnęła. Czuła jak paznokcie wbijają się jej w skórę.
- Na zakupach byłam. I tyle powinno Cię obchodzić.
Starała się go wyminąć  i udać się do swojego pokoju- niestety Clayton skutecznie jej to uniemożliwił stając w przejściu.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy.- Chwycił ją mocno za ramię i obrócił twarzą do siebie.
- Auć! Puść! To boli!- położyła swoje dłonie na ręce brata, próbując je odczepić od swojego ciała.
- Czy ty kurwa nie rozumiesz, co ja do ciebie mówię?  Umawialiśmy się na coś! A Ty jak zwykle, musisz mnie do szału doprowadzać. – najwidoczniej uznał, że ślad jaki zostanie na ciele Kate jest wystarczająco mocny, dlatego też puścił ją.
Ona pędem pobiegła do swojego pokoju. Huk zamykanych z impetem drzwi dał znać, że jest już bezpieczna.
Widząc to Matt nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Z gniewem w oczach a wściekłością wymalowaną na twarzy podszedł do swojego przyjaciela.  Gdy ten niczego nieświadomy podążał do salonu, poczuł jak silne ramię Andersona zatrzymuje go. Odwrócił się na pięcie. To był jego błąd.  Silny cios wymierzony w nos, sprawił, że na moment ciemność przysłoniła jego oczy. Potworny ból złamanej kości przeszedł przez ciało. Chwycił się za nos. Czerwona ciecz spływała na jego dłonie. Zgięty w pół przeszedł kilka kroków do tyłu . Oparł się o balustradę. Nie mógł pojąć tego, co się stało. Szybko oddychał przez usta. Oczy pociemniały mu ze złości. Nie spodziewał się takiej reakcji po kumplu.
- To za Kate!- krzyknął Matt.- I żeby kurwa to było ostatni raz!
- Ja pierdole.- wysyczał sam do siebie- a Tobie co odpierdala?
- Mi? Gówno! Lepiej popatrz na siebie idioto! Jak ty ją traktujesz co?
- Normalnie. Ty debilu złamałeś mi nos!
- I bardzo dobrze.- podszedł do niego i wbił mu palec wskazujący w pierś.- większego chuja jak ty w życiu nie widziałem.
- Tylko kurwa nie przychodź tu nigdy więcej! Słyszysz?! Wypierdalaj stąd! Już kurwa!
I na odchodne Anderson ujrzał środkowy palec.
---------------------------------------
Hej wszystkim! :D
1) Przepraszam za wszelkie błędy techniczne przy poprzednim rozdziale. Tekst dodany z tabletu w niesformatowanej formie dał tak wielkie litery... :/
2) Każdą uwagę poprawiającą jakość tekstu chętnie przygarnę :) Mam nadzieję, że dziś jest lepiej.
Dajcie szanse na poprawę Claytonowi :) Zaciśnijcie kciuki, odmówcie Zdrowaśkę, a może on się zmieni :)  Troszku patologi musi być xD
Wiem, lubię łamać nosy xD poprzednio ucierpiał nos Paula, który jakoś specjalnie nie cieszył się na wieść, ze zostanie tatą...
Ciemno już mi w pokoju, do światła daleko, więc to tyle :D
Do piątku :D
Marcyśka