piątek, 25 marca 2016

Wesołych Świąt

Hej wszystkim! 
Ponieważ Święta Wielkanocne tuż tuż, to chciałabym wam złożyć życzenia! 
Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!
Zdrowych, wesołych Śwąt Wielkanocnych, spędzonych w gornie najbliższych! No i oczywiście wiaderka zimnej wody w Lany Poniedziałek! :D :* 
A nowy rozdział pojawi się jak ogarnę się z uczelnią ;) 
Marcyśka 

piątek, 11 marca 2016

13 Nie przewidziałem tego...

To była nasza historia,
tak pięknie skończyć się mogła.
Gdy pokonujesz strach,
możesz stracić cały świat...

Szum toczących się kół po asfalcie rozniósł się na podjeździe.  Matt zatrzymał samochód tuż przy wejściu do mieszkania Stanleyów.  Wyciągnął kluczyki ze stacyjki i spojrzał na dziewczynę. Sztywno siedziała, nerwowo zagryzała dolną  wargę, wpatrywała się w odległy punkt na horyzoncie. Była nieobecna przez całą drogę.
Matt położył prawą dłoń na jej udzie.
- Jak nie chcesz iść, to zawsze możesz nocować u mnie.- próbował jej dodać otuchy i wsparcia.
Powoli odwróciła głowę w kierunku Matta. Blado uśmiechnęła się do niego.
- Poradzę sobie. Już moja w tym głowa, by ten kretyn niczego się nie dowiedział.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego on tak nerwowo reaguje na każdego chłopaka, który próbuje się zbliżyć do Ciebie?- chciał wyczytać odpowiedź z jej oczu, ale szybko odwróciła głowę.
Jego pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Dziewczyna rozplątała się z pasów bezpieczeństwa i niemalże wypadła z auta na ulicę.
Matt pospiesznie uczynił to samo i pobiegł za nią. Spotkali się w progu.
Milimetry dzieliły ich dłonie od siebie. Już chciał Claytonowi pokazać, że niemożliwe stało się możliwym, lecz Kate szybko odsunęła swoją rękę. Aby ta mogła pomóc drugiej w walce z zamkiem.
Z pomocą przyszedł Clayton, który zamaszystym ruchem otworzył drzwi od środka.
- No kurwa, dłużej się nie dało? Co ty odpierdalasz?- przyjemnie, prawda, zaczął brat rozmowę z siostrą.
Kate hardo spojrzała w oczy brata. Swoje drobne piąstki mocno zacisnęła. Czuła jak paznokcie wbijają się jej w skórę.
- Na zakupach byłam. I tyle powinno Cię obchodzić.
Starała się go wyminąć  i udać się do swojego pokoju- niestety Clayton skutecznie jej to uniemożliwił stając w przejściu.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy.- Chwycił ją mocno za ramię i obrócił twarzą do siebie.
- Auć! Puść! To boli!- położyła swoje dłonie na ręce brata, próbując je odczepić od swojego ciała.
- Czy ty kurwa nie rozumiesz, co ja do ciebie mówię?  Umawialiśmy się na coś! A Ty jak zwykle, musisz mnie do szału doprowadzać. – najwidoczniej uznał, że ślad jaki zostanie na ciele Kate jest wystarczająco mocny, dlatego też puścił ją.
Ona pędem pobiegła do swojego pokoju. Huk zamykanych z impetem drzwi dał znać, że jest już bezpieczna.
Widząc to Matt nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Z gniewem w oczach a wściekłością wymalowaną na twarzy podszedł do swojego przyjaciela.  Gdy ten niczego nieświadomy podążał do salonu, poczuł jak silne ramię Andersona zatrzymuje go. Odwrócił się na pięcie. To był jego błąd.  Silny cios wymierzony w nos, sprawił, że na moment ciemność przysłoniła jego oczy. Potworny ból złamanej kości przeszedł przez ciało. Chwycił się za nos. Czerwona ciecz spływała na jego dłonie. Zgięty w pół przeszedł kilka kroków do tyłu . Oparł się o balustradę. Nie mógł pojąć tego, co się stało. Szybko oddychał przez usta. Oczy pociemniały mu ze złości. Nie spodziewał się takiej reakcji po kumplu.
- To za Kate!- krzyknął Matt.- I żeby kurwa to było ostatni raz!
- Ja pierdole.- wysyczał sam do siebie- a Tobie co odpierdala?
- Mi? Gówno! Lepiej popatrz na siebie idioto! Jak ty ją traktujesz co?
- Normalnie. Ty debilu złamałeś mi nos!
- I bardzo dobrze.- podszedł do niego i wbił mu palec wskazujący w pierś.- większego chuja jak ty w życiu nie widziałem.
- Tylko kurwa nie przychodź tu nigdy więcej! Słyszysz?! Wypierdalaj stąd! Już kurwa!
I na odchodne Anderson ujrzał środkowy palec.
---------------------------------------
Hej wszystkim! :D
1) Przepraszam za wszelkie błędy techniczne przy poprzednim rozdziale. Tekst dodany z tabletu w niesformatowanej formie dał tak wielkie litery... :/
2) Każdą uwagę poprawiającą jakość tekstu chętnie przygarnę :) Mam nadzieję, że dziś jest lepiej.
Dajcie szanse na poprawę Claytonowi :) Zaciśnijcie kciuki, odmówcie Zdrowaśkę, a może on się zmieni :)  Troszku patologi musi być xD
Wiem, lubię łamać nosy xD poprzednio ucierpiał nos Paula, który jakoś specjalnie nie cieszył się na wieść, ze zostanie tatą...
Ciemno już mi w pokoju, do światła daleko, więc to tyle :D
Do piątku :D
Marcyśka

poniedziałek, 7 marca 2016

12. Czuł jakby w jej oczach był cały jego świat

Gotowa?- wystukał na klawiaturze swojego smartfona wiadomość do Kate.
Poprzedniego wieczoru umówili się na wspólne zakupy. Odłożył telefon na stolik obok laptopa. Przetarł dłońmi oczy. Od dłuższego czasu tępo wpatrywał się w jasny ekran monitora. Przeglądał końcowe efekty projektu centrum handlowego. Całość prezentowała się dobrze. Ale to było za mało. Wiedział, że aby wygrać projekt musi zwalać z nóg. Ma być nowatorski i przede wszystkim przyjazny dla środowiska.
Kolejne liczby mieniły mu się w oczach. Sprawdzając wliczenia natrafił na błąd. Pomyślał, że to może on coś źle wystukał na kalkulatorze. Wpisał liczby jeszcze raz. Jego wynik przeczył temu, co było wpisane w planach.
Do trzech razy sztuka- pomyślał, ale tym razem skorzystał z kalkulatora w telefonie.
Wynik pojawił się taki sam jak przy wcześniejszych próbach.
Nie dowierzał swoim oczom. Wściekł się nie na żarty. Zdenerwowany chwycił się za włosy.
-Kurwa mać!- krzyknął.
Sprawdził, kto był odpowiedzialny za wyliczenia. Pokręcił głową, gdy jego oczy z liter ułożyły nazwisko Smith. Jeden z jego studentów, który miał szansę się rozwijać, właśnie ją stracił.
Napisał do niego e-mail.  Kazał mu się zjawić u siebie w gabinecie.
Usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Kate
Możesz przyjechać.
Zaznaczył miejsce na którym skończył sprawdzanie.
Zabrał telefon ze stołu. Wrzucił go do kieszeni spodni.
Poszedł do garderoby po marynarkę, ktrórą zarzucił na swoje ramiona.  
Przyglądnął się swojemu odbiciu w lustrze. Włosy jak zwykle pozostawały w artystycznym nieładzie. Koszula w niebieską kratkę, i ciemna granatowa marynarka.  
Spryskał się perfumami. Założył zegarek na rękę.
Wyszedł z mieszkania. I udał się po swoje auto do Paula. Przy okazji chciał się dowiedzieć jak jego randka.
Bez pukania wszedł do mieszkania chłopaków. Każdy z nich był czymś zajęty. Jack właśnie czyścił swój pistolet. James coś gotował, a przy tym tańczył i śpiewał piosenki wtórując radiu.
Paul leżał na kanapie i oglądał telewizję.
Matt zrzucił jego nogi na ziemię i usiadł obok niego.
- Oddaj mi mój skarb. Mam nadzieję, że nie ma tam czegoś, czego nie chciałbym widzieć.
- Jasne, że nie. Musisz mi dać podwyżkę, bo się mojej modelce spodobał.
-Ha ha ha. Dobre sobie.
- Mógłbyś się ruszyć po dokumenty i kluczyki?
- Podwijam kiece i lecę.
Wstał z kanapy i poszedł w kierunku swojego pokoju.
Matt w tym czasie zwrócił swoją uwagę na to, co oglądał Paul. Zaczął się śmiać z problemów Kardiashanów. Co chwila kręcił głową nie dowierzając  w to co słyszy.
Z ratunkiem przyszedł mu Paul. Wręczył mu jego własność.
Opuścił mieszkanie chłopaków. Mimo, że nikt na niego nie zwracał uwagi, był pewien, że i tak zarejestrowali jego wyjście.
*
Przemierzał z Kate kolejne sklepy. Nie mógł się skupić na przyjemnościach. Całe jego myśli były pochłonięte przez błąd w wyliczeniach. Przypadkiem takie rzeczy się nie dzieją. Nie zwracał uwagi na wypowiadane przez  Kate słowa.
W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała Matta.
Spojrzała mu w oczy. On dopiero po chwili zauważył zachowanie dziewczyny.
- Matt! Co się z Tobą dzieje, możesz mi powiedzieć?- niemal krzyknęła do niego.
On wzruszył ramionami.
- Usiądźmy.- zaproponował.
Dziewczyna chwyciła go pod ramię i  jakby był niepełnosprawny zaprowadziła do pobliskiej ławki. Usiedli na niej.
- No to może mi powiesz co się dzieje…- zaproponowała.
Matt spojrzał na jakiś punkt w oddali, i mówiąc tylko tam patrzył. Wyjawił jej swoje odkrycie.
- Jutro z nim będę o tym rozmawiać.
- Myślisz, że mógłby być to jakiś spisek?- zapytała pełnym grozy głosem.
- Nie wiem, na prawdę nie wiem. Wszystko jest możliwe. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybym tego nie znalazł. Ojciec pewnie by mnie wyklnął. A w całej branży uchodziłbym za największego idiotę.
- Ale na szczęście tak się nie stało. Dowiedz się od niego i wyciągnij konsekwencje.- doradzała mu dziewczyna.
- Nie rozumiem gościa. Ja wiem, że Black jest do wszystkiego zdolny, ale przecież ja nikogo na siłę nie trzymam w firmie, do cholery.
- Nie masz wpływu na to jak się inni zachowają.
- Wiem. Zero lojalności.
Obrócił głowę w kierunku dziewczyny. Ona intensywnie przypatrywała się mu. Poczuł jak coś go przyciąga do dziewczyny. Jej oczy, jej usta. Nie mógł się powstrzymać. Przybliżył swoją głowę do jej i złożył na jej ustach pocałunek. Dziewczyna wypuściła z rąk trzymane reklamówki, które upadły na ziemię. Wsadziła dłonie w jego włosy, i paznokciami drapała go skórze głowy. Przejechał językiem po jej dolnej wardze, prosząc o wstęp do jej ust. Dziewczyna od razu rozchyliła swoje usta. Ich języki złączyły się w jedno, i tańczyły tylko im znany taniec.
Gdy zabrakło im powietrza oderwali się od siebie.
I jak za cudownym ruchem magicznej różdżki Mattowi powrócił w miarę dobry humor.
*
Po zakupach Matt zaprosił dziewczynę na kolację do jednej z popularnych restauracji. Dziewczyna była dość mocno spięta. Obserwowała ludzi tam przebywających i dochodziła do wniosku, że jej strój- zwykła fioletowa sukienka, czarne balerinki- raczej nie pasuje do wnętrza. Kobiety wciśnięte w obcisłe garnitury, uwydatniające biusty, wysokie szpilki.
Matt cały czas ją zapewniał, że wygląda w porządku. Mimo zalotów młodej kelnerki nie dał się wyprowadzić z równowagi, a cała jego uwaga była skupiona na Kate.
Dziewczyna z jedzeniem zdała się na gust Matta. Przedziwne nazwy, i opisy dań niewiele jej mówiły.
Chłopak zamówił sushi. Dziewczyna raczej z dystansem podeszła do wyboru Matta.
Chwyciła w dłonie pałeczki, ale nie bardzo wiedziała jak się nimi posługiwać. Pytająco spojrzała na Matta.
On udzielił jej kilka wskazówek. Ona próbując się do nich dostosować walczyła z pałeczkami i wypadającymi z niej kawałkami sushi.
Matt zaczął się śmiać z niezdarności dziewczyny. Ona kopnęła go pod stołem.
- Auć. Za co to?- zapytał uśmiechając się.
- Nie śmiej się ze mnie, tylko mi pomóż.
- Co mam Cię karmić?- zapytał, a tajemniczy uśmiech kradł się na jego usta.
- Tak.- wyszczerzyła się do niego dziewczyna.
Matt postanowił spełnić prośbę dziewczyny. Pałeczkami wziął kawałek jedzenia i włożył do otwartych ust dziewczyny.
Ona powoli przegryzała, szukając jakiegoś smaku. Uznała, że jedzenie jest całkiem w porządku.
- I jak, smakuje ci?- zapytał, sam pochłaniał kolejny już kawałek.
- Nie wiem, czy mogłabym jeść codziennie, ale smakuje całkiem dobrze.- odparła rzeczowym tonem.
Matt poczęstował kolejnym kawałkiem dziewczynę.
Po czym jeszcze raz starał się jej wyjaśnić jak ma się posługiwać pałeczkami.
Z każdym kolejnym razem ta trudna sztuka coraz lepiej wychodziła dziewczynie.
Kiedy na talerzu pozostało kilka wolnych kawałków jedzenia, a żadne z nich nie miało ochoty na więcej oddali się luźnym pogawędkom.
Ich dłonie pozostały złączone na stoliku. Zarówno Matt jaki i Kate, czuli przyjemne dreszcze, które przebiegały po ich ciałach.  
Blask świec rozjaśniał ich twarze. Czuli się tak, jakby tylko oni znajdowali się w pomieszczeniu.
Śmiech dziewczyny, gdy Matt wspominał swoje dzieciństwo, roznosił się po całej restauracji. Pozostali goście chrząkali niezadowoleni. Dziewczyna zawstydzona łapała się za usta.
Matta bawiły reakcjie dziewczyny.
Kiedy ich spojrzenia się spotykały czuł jakby grzązł. Nie był w stanie oderwać wzroku od tych radosnych tęczówek. Czuł jakby w jej oczach był cały jego świat.
Jako ostatni opuścili lokal. Przed nimi pojawiła się trudna decyzja. Co dalej z ich tak dobrze rozpoczętym wieczorem. I jak na złość Clayton dał o sobie znać.
Zdenerwowany dzwonił kilkakrotnie do siostry. Ona była niczego nieświadoma, gdyż swój wyciszony telefon wrzuciła głęboko do torebki.
Gdy chciała pokazać Mattowi zdjęcie jej wymarzonego samochodu, zauważyła 7 nieodebranych połączeń od brata. Oa razu do niego odzwoniła.
- Gdzie ty kurwa jesteś?- tak miło zaczął z nią rozmowę.
- W mieście.- odparła. Starała się być silna i nie okazywać słabości. Ale jej brat, to czasem kawał dupka.
- A nie przyszło Ci do głowy, żeby mi dać znać kiedy łaskawie wrócisz? - obrzucał ją pretensjami.
- A nie przyszło Ci do głowy, że mogę być zajęta?- odpyskowała mu.
- Jeden pieprzony sms, żebym się o Ciebie nie martwił, rozumiem, że to dla ciebie za dużo? To w takim razie jak wrócisz, to porozmawiamy w domu.
Rozłączył się.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Bardzo obawiała się tego jak Clayton się zachowa.
Matt widząc  w jakim jest stanie dziewczyna, podszedł o niej i zamknął ją w swoich ramionach. Tuliła się do niego. A bezpieczeństwo, które czuła od chłopaka, sprawiało że, nie chciała się od niego oderwać.
- Jak chcesz, to możesz zostać u mnie na noc.- zaproponował jej chłopak.
- Wolałabym wrócić do domu i wszystko wyjaśnić Claytonowi.
- Dobrze. Ale winę biorę na siebie. Nie pozwolę, aby Ci cokolwiek zrobił. 
- On tylko pokrzyczy. A jutro przeprosi. Nie masz o co się martwić.- starała się go zapewnić dziewczyna.
Wsiedli do samochodu i ruszyli na przedmieścia Nowego Yorku.
-----------------------
Hej wszystkim!  
Przepraszam Was za to coś powyżej... 
Nie chce tu cisnąć jakiejś litani, ale czuje spadek formy... Jeśli ona kiedykolwiek była...
Ponieważ wiem, że ten rozdział nie zasługuje na cokolwiek, to jeśli zostawcie w komentarzu "." to będzie to bardzo dużo! 
Kolejny w piątek, (mimo szczerych chęci, to nie jestem w stanie się wyrobić ). 
No to do następnego!  
Marcyśka