Żyjesz wspomnieniami, żyjesz tym co było,
Żyjesz tym, co niestety już się zakończyło…
Podpisywanie sterty papierów, spotkania biznesowe- życie w pracy. Hektolitry kawy, najczęściej fast foody- dieta. Mama Matta i tak mówi, że dobrze się trzyma. Ponoć ojciec w tym wieku już miał lekki mięsień piwny i coraz większe zakola.
Wreszcie wybiła 19, kiedy to mógł ze spokojem opuścić firmę. Obecnie jego architekci pracują nad projektem nowego centrum handlowego. Jak się uda zrealizować ten projekt do końca , to na pewno pojedzie na wakacje.
Kiedy wychodził z biura sięgnął po telefon do kieszeni spodni. Wybrał numer do Claytona.
- Czego?- usłyszał po kilku sygnałach.
- Miło Cię słyszeć bracie. Co robisz?- od razu przeszedł do konkretów.
- W przeciwieństwie do Ciebie pracuje, a czego sobie dusza życzy?
- Zimnego browara.
- To zmień adres. U mnie nie dostaniesz.
- A co jeśli przyjadę z?
- To w tedy możemy jakoś rozmawiać.
- Oj Clayton, Clayton. Jak dojadę to będę.
- Nara!
Paul podjechał Mercedesem na parking przy wejściu do biurowca. Matta do samochodu prowadzili ochroniarze, którzy bacznie obserwowali ludzi znajdujących się na tej samej ulicy, oraz wszystkie te miejsca, które mogły stwarzać potencjalne niebezpieczeństwo.
Matt rozsiadł się wygodnie na tylnym siedzeniu, obok niego siedział Jack.
- Jedź do najbliższego monopolowego, a później do warsztatu Stanleya.
- Tak, Sir.
Kolejny rozmowny się znalazł…Pomyślał Matt i oddał się lekturze gazety na swoim smartfonie.
Po 15 minutach znaleźli się obok sklepu. Matt wysiadł z samochodu a za nim jak cień udał się Jack.
Kupił 6 butelek piwa i wrócił do samochodu. Paul zawiózł ich wszystkich do warsztatu mechanicznego Claytona.
Przywitał ich ogromny betonowy plac z halą przerobioną na garaż.
Matt wysiadł z samochodu i zabrał ze sobą swoje zakupy. James wysiadł z samochodu, rozglądnął się po okolicy. Uznając ją za bezpieczną wsiadł z powrotem do mercedesa. Paul wraz z ochroniarzami znikł z pola widzenia parkując w odległej uliczce, zapewniając prywatność szefowi.
Drzwi do garażu stały otworem. Jak to w garażu, każda rzecz miała swoje miejsce, często zawdzięczając je przypadkowi.
Pewnym krokiem chłopak wszedł do pomieszczenia, szukając wzrokiem któregoś z Stanleyów.
Za podniesionej do góry klapy maski samochodu wyłoniła się głowa Claytona.
- Siema.- przywitał się Matt z kumplem.
- Cześć.- uścisnął dłoń Matta Clayton.- Przepraszam, za to co było rano. Trochę mnie poniosło. Wiesz jak to jest, gdy trzeba się opiekować siostrą.
- Nie uważasz, że trochę przesadzasz? Ona jest dorosła i ma prawo decydować co robi.
- Wiem, ale bierze mnie coś, jak pomyśle sobie, co ona może robić z jakimś frajerem.
- Na pewno nie robi nic, co może się źle skończyć.
- Właśnie jak się skończy, tego nie wie nikt.
- Ale daj jej luz.
- Dobra, dobra. A co z pracą dla niej?
- Ja właśnie w tej sprawie musze z nią porozmawiać. Jest u siebie?
- Tak. Ściągnij ten fraczek i chodź mi pomóż.
Matt wykonał prośbę kumpla- ściągnął marynarkę i powiesił na gwoździu przybitym specjalnie dla niego. Odpiął spinki od koszuli, i włożył je do kieszeni marynarki, podwinął rękawy, krawat powiesił obok marynarki. Odruchowo odpiął 3 guziki koszuli. Wyciągnął po piwie dla każdego, otworzył je.
- Zdrowie!- powiedzieli i stuknęli się butelkami. Każdy z nich wypił kilka łyków trunku. Odłożyli butelki na bok i zaczęli majsterkować przy samochodzie.
Po pewnym czasie do chłopaków przyszła Kate ubrana w jeansowe szorty ogrodniczki zapięte na jednym ramieniu, a drugi pasek był niedbale opuszczony z boku. Biała bokserka odkrywała jej kształtny biust. Włosy związała w luźnego kucyka.
Matt poczuł na sobie spojrzenie dziewczyny i obrócił się w jej kierunku. Ona odruchowo przygryzła dolną wargę.
- Cześć- przywitała się lekko zachrypniętym głosem.
- Cześć.- odparł Matt.- Poradzisz już sobie sam?
- Ta, idźcie pogadać.
Matt chwycił butelkę piwa i opróżnił ją do końca. Pustą butelkę odłożył obok kosza.
- Tam masz jeszcze browary jak byś chciał.- wskazał kumplowi Matt. Ten tylko pokiwał głową i oddał się swojej pracy.
Chłopak wytarł brudne dłonie od smaru w papier i zabrał swoje ubranie.
Kiedy wspinali się po schodach do mieszkania Stanleyów Kate zaczęła rozmowę.
- O czym mamy rozmawiać?
- O Twojej pracy w mojej firmie. Oferta aktualna.
- Muszę to przemyśleć.
Weszli do dwupokojowego mieszkania mieszczącego się nad warsztatem. Matt poruszał się po nim jak po własnym.
Kiedy był w młodszy i zdarzały mu się kłótnie z rodzicami na temat jego przyszłości uciekał do Stanleyów. Tam zawsze znajdywał pocieszenie, może przez to, że oni mieli podobną pasję i mimo, że to namiastka szczęścia, to była wystarczająco duża, aby żyć tak jak tego od niego oczekiwano.
- Nad czym ty chcesz się zastanawiać? Proponuję Ci pracę z dobrym wynagrodzeniem, w Twoim zawodzie, a ty musisz pomyśleć…- stwierdził z dezaprobatą.
- A wziąłeś pod uwagę fakt, że ostatnie 2 noce spędziliśmy razem?! Pomyśl jak się będziemy czuć w takiej sytuacji?
- Normalnie. Mi to w niczym nie przeszkadza.
- Czasem jesteś tak samo ciężki jak mój brat…-pokręciła głową.
- Nie porównuj mnie do niego!
- Bo co, Twoje ego na tym ucierpi?! Nie wszyscy mają całe życie podane na tacy!
- O czym ty mówisz do mnie, dziewczyno! Proponuję Ci pracę jako moja sekretarka, bronię Cię przed bratem, a ty co!
- Ty mnie bronisz przed Claytonem?! Nie ośmieszaj się do reszty. Proszę Cię, wyjdź stąd!
- Jak chcesz…
Wykonał kilka kroków w kierunku drzwi wyjściowych, po czym obrócił się i pobiegł do Kate, następnie wpił się łapczywie w jej usta.
Dziewczyna przez chwilę stała zdezorientowana, po czym reagując na bodźce oddała pocałunek. Włożyła ręce w jego włosy, przyciągając jego głowę jeszcze bliżej swojej.
Chłopak oderwał się od jej ust i popatrzył jej głęboko w oczy. Brązowe tęczówki kryły w sobie pożądanie i coś jeszcze. Ale to coś już nigdy nie miało się pojawić w jego życiu- tak sobie obiecał.
Chwycił jej drobne ciało na swoje ręce i zaniósł do łóżka. Położył ją na środku i jeszcze raz zaczęli się całować, tym razem bardzo delikatnie, delektując się sobą.
- Matt proszę…- wyszeptała dziewczyna, gdy ten całował ją w jej czuły punkt na szyi.
- O co?- zamruczał, i szedł dalej drogą pocałunków ku jej ramieniu.
- Przestań! Clayton tu może w każdej chwili wejść.
-Jeju!- zaczął marudzić, i odepchnięty małymi dłońmi dziewczyny położył się obok niej na łóżku.
Jak na zawołanie do pokoju wszedł Clayton.
-----------------
Tej nieromantycznej historii ciąg dalszy :)
Komentujcie! Tak, wiem, że dużo gorszy od poprzednich, ale tak jakoś wyszło... :(
Widzimy się w poniedziałek!
Zapraszam na fb https://www.facebook.com/marcyska02 i do obserwacji bloga, by być na bierząco :D
Do następnego!
Marcyśka
Super rozdział, co byś nie napisał to mi się podoba! ❤
OdpowiedzUsuńNapisała*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za błąd ^_^
Uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńCo ja mogę powiedzieć- dwie pasje połączone w jedno i do tego Matt ♥♥♥chcę go tu więcej xdx
czekam na następny :-*
Zastanawiają mnie Ci ochroniarze. Rozumiem, że muszą Go pilnować ze względu na przeszłość i zapewniają Mu bezpieczeństwo, ale mnie by takie coś denerwowało. Nie dość że chodzą za Tobą krok w krok, to jeszcze nie odezwą się ani słówkiem, w polotach do jakichś zbytecznych półsłówek typu "tak Sir"...
OdpowiedzUsuńDziwne że dziewczyna nie chce takiej pracy. Choć w sumie to Ją rozumiem...zaraz będzie gadane, że przez romans z szefem dostała tę pracę. No to Matta poniosło xD
Ciekawa jestem co na to Clayton ;D
A! i jeszcze jedno...jak możesz przerywać w takim momencie, to powinno być kategorycznie zabronione ;P
Pozdrawiam i zapraszam już jutro do siebie na niespodziankę ;P Weny ;**
No świetny no, i co tu więcej pisać? :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Kate przyjmie propozycje od Matta.
Czekam na kolejny ;**
Jaki gorszy? O.o Dziewczyno przestań.. rozdział jest wspaniały, z resztą jak zwykle :*
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy Kate jednak przyjmie propozycję Matta.. :D Hmmm.... ^^
Czekam na następny! :))
Pozdrawiam! :*
Gorszy? On jest mega cudowny i mi tu nie dyskutuj xD !
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa czy Kate przyjmie propozycje ;D Widzę,że nie tylko mnie to interesuje xD
Czekam na następny ;D Do napisania <3
Ps. Zapraszam do siebie na rozdział 15 http://my-volley--love.blogspot.com/
Gorszy?!?!?! On jest genialny :D Ale ej czemu w takim miejscu skończony :) Czekam na następny i oczywiście zapraszam do mnie nowy rozdział już wkrótce :D http://siatkowka--moje--zycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja nie uważam, żeby było gorsze, coraz bardziej mi się podoba. Lecę dalej ;)
OdpowiedzUsuń