Nie ma szans, rozdział trzeba zamknąć
Warto ogrzać się, żeby nie zamarznąć.
Znaleźć miłość, ruszyć z miejsca, zacząć kochać,
Nowa przyszłość, ale inna niż wyśniona.
Codzienność wypełniona była rutyną.
Zachowania mechaniczne, wyuczone uśmiechy, puste spojrzenia.
Dziś nie było inaczej. 7 rano
pobudka, siłownia, śniadanie w biegu, praca.
W całym napiętym grafiku jeden miły
element- spotkanie z nią.
Był umówiony z Kate na 13 w
restauracji obok firmy. W asyście ochrony udał się na spotkanie.
Wszedł do częściowo zapełnionego
lokalu. Biznesmeni negocjowali kontrakty, jakaś para jadła wspólny lunch
zwyczajnie ciesząc się swoją obecnością.
A wystrój wnętrza restauracji ma
zadowolić najbardziej wymagające oko. Przeszedł próg, a tam od razu witał go
kelner, który zaprowadził do stolika. Nim usiadł w dłoniach trzymał już menu.
- Może na początek zaproponuję panu
coś do picia.- około 30 letni chłopak z nienagannie ułożonymi czarnymi włosami,
krótko obciętymi paznokciami i wyrazem twarzy, który nie zdradzał nawet
najmniejszego zainteresowania klientem.
- Wodę poproszę. I to na razie
wszystko.- odparł.
- Zaraz panu podam.
Usiadł wygodnie, jego spojrzenie
utkwiło gdzieś za szybą. Obserwował jak krople deszczu spływają, spadają.
Mężczyźni w garniturach i pod parasolem biegli załatwiając interesy. Kobiety w
spódnicach do kolan, na szpilkach pewnie w duchu przeklinały pogodę.
Po chwili kelner podał zamówienie
Mattowi.
Do kieszeni spodni sięgnął po
telefon. Iphone sygnalizował mu, że otrzymał wiadomość e-mail.
Otworzył ją. Było to zaproszenie na
bal charytatywny. Nie planował nigdzie iść, ale postanowił przelać 30 000 dolarów
na konto fundacji.
Po kilkunastu minutach przyszła Kate.
-Witaj!- wyciągnął dłoń w jej
kierunku.
-Cześć.- tylko tyle odparła.
Matt wstał od stolika i pomógł
ściągnąć mokry płaszcz Kate. Dziewczyna uśmiechnęła się z wdzięcznością, ale
czuła się lekko zażenowana.
- Przepraszam Cię za spóźnienie. Wiesz
korki, a później auto mi się zepsuło. Musiałam przyjść na nogach.- nerwowo
tłumaczyła się dziewczyna.
- Nie ma sprawy.
Usiedli na swoich miejscach naprzeciwko
siebie.
Kate nerwowo poprawiała mokre włosy,
które sklejonymi kosmykami opadały na jej ramiona.
Na widok, że dziewczyna usiadła przy
stoliku jednego z najbogatszych ludzi, kelner niemalże biegiem podał jej kartę.
Wybrali jedzenie.
- Mam ze sobą Twoją umowę. Przeczytaj
ją na spokojnie w domu, zastanów się, czy proponowane przeze mnie warunki pracy
Ci odpowiadają.
- Jasne. Pewnie wszystko jest na tip
top.- odparła dziewczyna, w momencie, kiedy Matt podawał jej teczkę z jej kopią
umowy.
- Chciałbym, żeby tak było.-
uśmiechnął się delikatnie.
- Wiesz, cały czas zastanawiam się,
czy dobrze robię.
- Przecież nikt nie będzie wiedział o
naszej relacji.- po raz n-ty zapewniał ją.
- Ale mimo wszystko….
Matt odchylił głowę do tyłu i
spoglądając w sufit. W ten sposób starał się opanować narastającą irytację na
Kate.
- Dobra. Jak nie chcesz, to nie. Mi
nic do tego. Ale chciałbym, abyś była szczęśliwa. Żebyś mogła zamieszkać na
swoim, była samodzielna.
- Co? – spojrzała niedowierzając w słowa
właśnie wypowiedziane przez Matta.
- To co słyszałaś.
- Człowieku, a kto Ci takich bzdur
naopowiadał?! To, że czasem kłócę się z Claytonem, nie oznacza, że chcę się od
niego wyprowadzić.
- Wiesz, ja i Paul też czasem się
kłóciliśmy. Najczęściej jak byliśmy dziećmi o zabawki. Teraz nie wyobrażam
sobie podnieść ręki na niego.
- I, co teraz będziesz prawił mi
kazania?! Daruj sobie.
- Powiedz mi, jak mam z Tobą rozmawiać?
- Nie wiem. Może pewne sprawy
powinieneś zostawić w przeszłości i nie zabierać ich w przyszłość? A może
powinieneś przestać zbawiać świat?
Rozmowę, albo spostrzegawczą wymianę
zdań przerwał kelner, który podał zamówienie.
Obydwoje pochylili się nad posiłkiem.
Matt zastanawiał się nad słowami
Kate. Całego świata nie uratuje, ale najbliższych chce chronić. Czy to jakiś
kompleks, który spowodowała śmierć Lilly?
- W każdym razie, masz umowę do
podpisania. Zastanów się jeszcze nad tym. Gdybyś jednak uznała, że moja
propozycja jest w porządku, to jutro o 9 zaczynasz pracę. I weź ze sobą swoją
kopię umowy.- jako pierwszy przełamał panującą ciszę.
- Dobrze.
- Robisz dziś coś wieczór?
- Nie mam żadnych planów, jeśli o to
pytasz.
- Masz ochotę na kino?
- A później wspólna noc? Nie Matt,
właśnie o tym rozmawialiśmy.
- Ok, a kino? I nic więcej, obiecuję.
- Matt…
- Po prostu nie chcę spędzić
kolejnego wieczoru w mojej samotni.
- Pomyśle i dam Ci znać. A teraz
muszę lecieć.
- Dzięki.
Wstał od stołu, pomógł ubrać płaszcz
Kate.
Gdy dziewczyna opuściła lokal, ruchem
ręki przywołał kelnera i uregulował rachunek.
Powolnym krokiem wrócił do firmy.
Kolejne godziny mijały mu w miarę szybko. Choć co jakiś czas spoglądał na
telefon, czy przypadkiem nie ma jakiejś wiadomości od Kate.
Tak owej nie doczekał się do końca dnia
w pracy. Nie chciał nalegać, dlatego od razu wrócił do domu.
Włócząc stopami po parkiecie wtaczał
się do mieszkania. W windzie poluzował krawat, który teraz niedbale rzucił na
kanapę wraz z marynarką.
Podwinął rękawy koszuli. Otworzył
lodówkę. Wyciągnął produkty, które pierwsze wpadły mu do rąk. Zrobił sobie
kanapki do jedzenia.
Usiadł przed telewizorem i myślał.
Czasem zdarzało mu się rozmyślać nad
własnym życiem. I dziś chyba pogoda spowodowała jego melancholiczny nastrój.
Miał wszystko, ale czegoś ważnego
brakowało mu. Czegoś, co nie da się kupić. Cholernie bardzo brakowało mu
bliskości.
Te kilka razy, gdy nocowała u niego
siostra Claytona, sprawiły, że ponownie zapragnął budzić się, przy kimś kto go
kocha.
Dokończył posiłek i poszedł się
przebrać. Musiał się odstresować.
Skórzane spodnie, kurtka, rękawiczki,
buty i kask do ręki- tak motocykl to lekarstwo.
Gotowy zabrał tylko telefon do
kieszeni spodni i ruszył do windy.
Zatrzymała się na piętrze
ochroniarzy, którzy automatycznie zebrali się z miejsc, lecz widząc Matta w
motocyklowym stroju, opadli z powrotem na swoje miejsca.
Teraz tylko do garażu. Czuł jak jego
serce radośnie łomocze w piersi. Na usta mimo woli wkradł się uśmiech.
Wyprowadził motocykl na zewnątrz i
odpalił silnik. To najpiękniejsza melodia dla jego uszu.
Pozapinał wszystkie kieszenie,
założył kask, zamknął garaż.
Wsiadł i był wolny.
Poruszał się po ulicach Nowego Yorku.
Chciał być naprawdę wolny, dlatego postanowił jechać na autostradę.
Kolejne mijane samochody, ludzie,
którzy się za nim oglądali- milioner, młody chłopak, szaleniec.
I upragniona prosta droga. Wyższy
bieg i przed siebie.
Krajobraz rozmyty, nie miał dla niego
większego znaczenia. Poczuł wolność, pęd powietrza, i ten dreszcz emocji.
Niepowtarzalne doznania.
Prędkościomierz wskazywał 200 km/h i
taką prędkość postanowił jak najdłużej utrzymywać.
Przestraszeni kierowcy uciekali przed
nim na inne pasy, zostawiając mu pustą drogę.
Żółte linie prowadziły go tylko w
przód.
40 minutowa wycieczka w zasadzie bez
celu, tylko po to by się dotlenić, odprężyć przyniosła upragnione efekty.
Czuł się zdecydowanie lepiej. W jego organizmie
została wytworzona odpowiednia dawka adrenaliny, od której był uzależniony.
Zadowolony zaparkował motocykl w
garażu i lekkim krokiem udał się do windy.
Gdy wszedł do swojego mieszkania zastał na kanapie płaczącą Miję.
Od razu w kąt rzucił kask, kurtkę i rękawiczki.
- Hej, co jest?- usiadł obok
dziewczyny, i chwycił ją za dłoń.
- Hej.- wyszeptała.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? – pytał
zatroskany Matt swoją bratową.
- Pokłóciłam się z Paulem.-
powiedziała, a kolejna fala płaczu wstrząsnęła jej ciałem.
- Poczekaj. Przebiorę się i naleję
nam wina. Bo pewnie na trzeźwo nie ogarnę kłótni małżeństwa stulecia.
- Yhym.
Wstał z miejsca i poszedł się szybko
przebrać w spodnie dresowe. Następnie w kuchni nalał do kieliszków czerwonego
wina sobie i dziewczynie.
Sięgnął jeszcze po opakowanie
chusteczek.
- Proszę.- poddał dziewczynie
kieliszek. Ta podniosła się do pozycji siedzącej i wzięła naczynie od Matta.
- Teraz mów wszystko jak było. –
nakazał dziewczynie.
Ona upiła łyk trunku i zaczęła swoją opowieść. ---------------------------------------------------
Hej!
Wiem, rozdział miał być w poniedziałek, a jest już wtorek- wybaczcie. Jedyne co mam na usprawiedliwienie, to, to, że w sobotę byłam w górach cały dzień. Po powrocie do domu walczyłam całą noc z zatruciem pokarmowym. Niedzielę ledwo żyłam. A dziś/ wczoraj (de facto jest wtorek, 1 w nocy) miałam chęć by napisać ten rozdział.
Dobra, koniec historii życia.... :)
Komentujcie!
Mam jeszcze jedno ogłoszenie parafialne, mianowicie to opowiadanie będzie miało rozdziały dodawane raz w tygodniu- w poniedziałek. Nie chcę, aby straciło ono coś, przez to, że piszę 2 opowiadanie równolegle.
Zapraszam do obserwacji bloga :)
Widzimy się z Mattem za tydzień w poniedziałek 10.08
Do następnego!
Marcyśka
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńZ resztą jak zwykle :]
Kate ma się zgodzić na pracę, bo widzę że się waha.. Matt ją za każdym razem zapewnia, że nikt się nie dowie o ich relacji, a ona i tak swoje i tak swoje.
"- Poczekaj. Przebiorę się i naleję nam wina. Bo pewnie na trzeźwo nie ogarnę kłótni małżeństwa stulecia."
Rozwaliło mnie to xDD Ciekawe, o co się pokłócili... :3
Czekam na następny ^.^
Pozdrawiam! :*
Super :D
OdpowiedzUsuńTeż byłam w górach piona! :) ( nie no, tylko sobie monitora nie rozwal xd )
Hmm, Kate się zgodzi czy też i nie?
O co się pokłóciło "małżeństwo stulecia"? Pliz, daj rozdział szybciej :p
Pozdrawiam i czekam na kolejny :**
Teraz dopiero znalazłam te opowiadanie i powiedziałam Renacie by skomentowała za mnie, bo zanim wejdę przed komputer i skomentuję opowiadania, które obserwuje, to trochę minie :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super! Siatkarze (którzy tak naprawdę nie są siatkarzami), motocykle i elegancja *-* To co lubię :3 Z niecierpliwościa czekam na kolejne! / Klaudia
Pisałam Ci ostatnio, że chcę więcej Kate i Matta razem?
OdpowiedzUsuńDlaczego ona się nie zgodziła ba ten wieczór kurna no!
Dziś któtko, bo nie mam czasu ;)
pozdrawiam ;-*
Na początku chciałabym przeprosić za moją nieobecność. Trochę mnie tu nie było za co bardzo, ale to bardzo przepraszam 😩
OdpowiedzUsuńNiech Kate się zgodzi. Matta i ją ciągnie do siebie. To widać, słychać i czuć😂
Kłótnia małżeństwa stulecia? Brzmi ciekawie 😀 Jestem ciekawa o co poszło 😮
Pozdrawiam i weny kochana ♥♥♥
Ps Bardzo dziękuję za nominację Top 10. Gdy tylko skończę pisać rozdział zabiorę się do tego 😂
Smutnawe, ale podoba mi się. Lubię, jak w opowiadaniu jest dużo dobrych opisów, a w tym powyżej było ich jak dla mnie idealnie :) Mam madzieję, że Matt i Kate znajdą wspólny język. Czekam na pon. :*
OdpowiedzUsuńJak tak czytam, to naprawdę na podstawie przeżyć i zachowania Matta można zaobserwować, że pieniądze szczęścia nie dają.
OdpowiedzUsuńKatte nie może zrozumieć, że Matt Ją kocha, pragnie Jej osoby obok siebie i chce się o Nią zatroszczyć? Irytuje mnie trochę...ale jesli nawet Matt żyje przeszłością, to wie, że życie jest kruche i nieprzewidywalne, dlatego nie będzie chciał zrobić Jej krzywdy, ani Jej zranić.
Tylko te wspomnienia i niepogodzenie się z losem może zniszczyć chłopaka...zniszczyć Jego psychikę. Do tego codzienna monotonia i brak konwersacji przez tyle godzin z ochroniarzami czy kimkolwiek. A co do Jego ochroniarzy...dziwne relacje panują między Nimi...
Matt jest skory do pomagania wszystkim...takim uczyniło Go życie i widać, ze lekcja, którą od niego dostał nie poszła na marne. A cóż ten Paul znów naskrobał, że Mija przyszła w takim stanie do szwagra...
Pozdrawiam ;**