Gotowa?- wystukał na klawiaturze
swojego smartfona wiadomość do Kate.
Poprzedniego wieczoru umówili się na
wspólne zakupy. Odłożył telefon na stolik obok laptopa. Przetarł dłońmi oczy.
Od dłuższego czasu tępo wpatrywał się w jasny ekran monitora. Przeglądał
końcowe efekty projektu centrum handlowego. Całość prezentowała się dobrze. Ale
to było za mało. Wiedział, że aby wygrać projekt musi zwalać z nóg. Ma być
nowatorski i przede wszystkim przyjazny dla środowiska.
Kolejne liczby mieniły mu się w
oczach. Sprawdzając wliczenia natrafił na błąd. Pomyślał, że to może on coś źle
wystukał na kalkulatorze. Wpisał liczby jeszcze raz. Jego wynik przeczył temu,
co było wpisane w planach.
Do trzech razy sztuka- pomyślał, ale tym razem skorzystał z kalkulatora
w telefonie.
Wynik pojawił się taki sam jak przy
wcześniejszych próbach.
Nie dowierzał swoim oczom. Wściekł
się nie na żarty. Zdenerwowany chwycił się za włosy.
-Kurwa mać!- krzyknął.
Sprawdził, kto był odpowiedzialny za
wyliczenia. Pokręcił głową, gdy jego oczy z liter ułożyły nazwisko Smith. Jeden
z jego studentów, który miał szansę się rozwijać, właśnie ją stracił.
Napisał do niego e-mail. Kazał
mu się zjawić u siebie w gabinecie.
Usłyszał dźwięk przychodzącej
wiadomości.
Kate
Możesz przyjechać.
Zaznaczył miejsce na którym skończył
sprawdzanie.
Zabrał telefon ze stołu. Wrzucił go do
kieszeni spodni.
Poszedł do garderoby po marynarkę,
ktrórą zarzucił na swoje ramiona.
Przyglądnął się swojemu odbiciu w
lustrze. Włosy jak zwykle pozostawały w artystycznym nieładzie. Koszula w
niebieską kratkę, i ciemna granatowa marynarka.
Spryskał się perfumami. Założył
zegarek na rękę.
Wyszedł z mieszkania. I udał się po
swoje auto do Paula. Przy okazji chciał się dowiedzieć jak jego randka.
Bez pukania wszedł do mieszkania
chłopaków. Każdy z nich był czymś zajęty. Jack właśnie czyścił swój pistolet.
James coś gotował, a przy tym tańczył i śpiewał piosenki wtórując radiu.
Paul leżał na kanapie i oglądał
telewizję.
Matt zrzucił jego nogi na ziemię i
usiadł obok niego.
- Oddaj mi mój skarb. Mam nadzieję,
że nie ma tam czegoś, czego nie chciałbym widzieć.
- Jasne, że nie. Musisz mi dać
podwyżkę, bo się mojej modelce spodobał.
-Ha ha ha. Dobre sobie.
- Mógłbyś się ruszyć po dokumenty i
kluczyki?
- Podwijam kiece i lecę.
Wstał z kanapy i poszedł w kierunku
swojego pokoju.
Matt w tym czasie zwrócił swoją
uwagę na to, co oglądał Paul. Zaczął się śmiać z problemów Kardiashanów. Co
chwila kręcił głową nie dowierzając w to co słyszy.
Z ratunkiem przyszedł mu Paul.
Wręczył mu jego własność.
Opuścił mieszkanie chłopaków. Mimo,
że nikt na niego nie zwracał uwagi, był pewien, że i tak zarejestrowali jego
wyjście.
*
Przemierzał z Kate kolejne sklepy.
Nie mógł się skupić na przyjemnościach. Całe jego myśli były pochłonięte przez
błąd w wyliczeniach. Przypadkiem takie rzeczy się nie dzieją. Nie zwracał uwagi
na wypowiadane przez Kate słowa.
W pewnym momencie dziewczyna
zatrzymała Matta.
Spojrzała mu w oczy. On dopiero po
chwili zauważył zachowanie dziewczyny.
- Matt! Co się z Tobą dzieje, możesz
mi powiedzieć?- niemal krzyknęła do niego.
On wzruszył ramionami.
- Usiądźmy.- zaproponował.
Dziewczyna chwyciła go pod ramię i
jakby był niepełnosprawny zaprowadziła do pobliskiej ławki. Usiedli na
niej.
- No to może mi powiesz co się
dzieje…- zaproponowała.
Matt spojrzał na jakiś punkt w
oddali, i mówiąc tylko tam patrzył. Wyjawił jej swoje odkrycie.
- Jutro z nim będę o tym rozmawiać.
- Myślisz, że mógłby być to jakiś
spisek?- zapytała pełnym grozy głosem.
- Nie wiem, na prawdę nie wiem.
Wszystko jest możliwe. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdybym tego nie
znalazł. Ojciec pewnie by mnie wyklnął. A w całej branży uchodziłbym za
największego idiotę.
- Ale na szczęście tak się nie
stało. Dowiedz się od niego i wyciągnij konsekwencje.- doradzała mu dziewczyna.
- Nie rozumiem gościa. Ja wiem, że
Black jest do wszystkiego zdolny, ale przecież ja nikogo na siłę nie trzymam w
firmie, do cholery.
- Nie masz wpływu na to jak się inni
zachowają.
- Wiem. Zero lojalności.
Obrócił głowę w kierunku dziewczyny.
Ona intensywnie przypatrywała się mu. Poczuł jak coś go przyciąga do
dziewczyny. Jej oczy, jej usta. Nie mógł się powstrzymać. Przybliżył swoją
głowę do jej i złożył na jej ustach pocałunek. Dziewczyna wypuściła z rąk
trzymane reklamówki, które upadły na ziemię. Wsadziła dłonie w jego włosy, i
paznokciami drapała go skórze głowy. Przejechał językiem po jej dolnej wardze,
prosząc o wstęp do jej ust. Dziewczyna od razu rozchyliła swoje usta. Ich
języki złączyły się w jedno, i tańczyły tylko im znany taniec.
Gdy zabrakło im powietrza oderwali
się od siebie.
I jak za cudownym ruchem magicznej
różdżki Mattowi powrócił w miarę dobry humor.
*
Po zakupach Matt zaprosił dziewczynę
na kolację do jednej z popularnych restauracji. Dziewczyna była dość mocno
spięta. Obserwowała ludzi tam przebywających i dochodziła do wniosku, że jej
strój- zwykła fioletowa sukienka, czarne balerinki- raczej nie pasuje do
wnętrza. Kobiety wciśnięte w obcisłe garnitury, uwydatniające biusty, wysokie
szpilki.
Matt cały czas ją zapewniał, że
wygląda w porządku. Mimo zalotów młodej kelnerki nie dał się wyprowadzić z
równowagi, a cała jego uwaga była skupiona na Kate.
Dziewczyna z jedzeniem zdała się na
gust Matta. Przedziwne nazwy, i opisy dań niewiele jej mówiły.
Chłopak zamówił sushi. Dziewczyna
raczej z dystansem podeszła do wyboru Matta.
Chwyciła w dłonie pałeczki, ale nie
bardzo wiedziała jak się nimi posługiwać. Pytająco spojrzała na Matta.
On udzielił jej kilka wskazówek. Ona
próbując się do nich dostosować walczyła z pałeczkami i wypadającymi z niej
kawałkami sushi.
Matt zaczął się śmiać z niezdarności
dziewczyny. Ona kopnęła go pod stołem.
- Auć. Za co to?- zapytał
uśmiechając się.
- Nie śmiej się ze mnie, tylko mi
pomóż.
- Co mam Cię karmić?- zapytał, a
tajemniczy uśmiech kradł się na jego usta.
- Tak.- wyszczerzyła się do niego
dziewczyna.
Matt postanowił spełnić prośbę
dziewczyny. Pałeczkami wziął kawałek jedzenia i włożył do otwartych ust
dziewczyny.
Ona powoli przegryzała, szukając
jakiegoś smaku. Uznała, że jedzenie jest całkiem w porządku.
- I jak, smakuje ci?- zapytał, sam
pochłaniał kolejny już kawałek.
- Nie wiem, czy mogłabym jeść codziennie,
ale smakuje całkiem dobrze.- odparła rzeczowym tonem.
Matt poczęstował kolejnym kawałkiem
dziewczynę.
Po czym jeszcze raz starał się jej
wyjaśnić jak ma się posługiwać pałeczkami.
Z każdym kolejnym razem ta trudna
sztuka coraz lepiej wychodziła dziewczynie.
Kiedy na talerzu pozostało kilka
wolnych kawałków jedzenia, a żadne z nich nie miało ochoty na więcej oddali się
luźnym pogawędkom.
Ich dłonie pozostały złączone na
stoliku. Zarówno Matt jaki i Kate, czuli przyjemne dreszcze, które przebiegały
po ich ciałach.
Blask świec rozjaśniał ich twarze.
Czuli się tak, jakby tylko oni znajdowali się w pomieszczeniu.
Śmiech dziewczyny, gdy Matt
wspominał swoje dzieciństwo, roznosił się po całej restauracji. Pozostali
goście chrząkali niezadowoleni. Dziewczyna zawstydzona łapała się za usta.
Matta bawiły reakcjie dziewczyny.
Kiedy ich spojrzenia się spotykały
czuł jakby grzązł. Nie był w stanie oderwać wzroku od tych radosnych tęczówek.
Czuł jakby w jej oczach był cały jego świat.
Jako ostatni opuścili lokal. Przed
nimi pojawiła się trudna decyzja. Co dalej z ich tak dobrze rozpoczętym
wieczorem. I jak na złość Clayton dał o sobie znać.
Zdenerwowany dzwonił kilkakrotnie do
siostry. Ona była niczego nieświadoma, gdyż swój wyciszony telefon wrzuciła
głęboko do torebki.
Gdy chciała pokazać Mattowi zdjęcie
jej wymarzonego samochodu, zauważyła 7 nieodebranych połączeń od brata. Oa razu
do niego odzwoniła.
- Gdzie ty kurwa jesteś?- tak miło
zaczął z nią rozmowę.
- W mieście.- odparła. Starała się
być silna i nie okazywać słabości. Ale jej brat, to czasem kawał dupka.
- A nie przyszło Ci do głowy, żeby
mi dać znać kiedy łaskawie wrócisz? - obrzucał ją pretensjami.
- A nie przyszło Ci do głowy, że
mogę być zajęta?- odpyskowała mu.
- Jeden pieprzony sms, żebym się o
Ciebie nie martwił, rozumiem, że to dla ciebie za dużo? To w takim razie jak
wrócisz, to porozmawiamy w domu.
Rozłączył się.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy.
Bardzo obawiała się tego jak Clayton się zachowa.
Matt widząc w jakim jest
stanie dziewczyna, podszedł o niej i zamknął ją w swoich ramionach. Tuliła się
do niego. A bezpieczeństwo, które czuła od chłopaka, sprawiało że, nie chciała
się od niego oderwać.
- Jak chcesz, to możesz zostać u
mnie na noc.- zaproponował jej chłopak.
- Wolałabym wrócić do domu i
wszystko wyjaśnić Claytonowi.
- Dobrze. Ale winę biorę na siebie.
Nie pozwolę, aby Ci cokolwiek zrobił.
- On tylko pokrzyczy. A jutro
przeprosi. Nie masz o co się martwić.- starała się go zapewnić dziewczyna.
Wsiedli do samochodu i ruszyli na
przedmieścia Nowego Yorku.
-----------------------
Hej wszystkim!
Przepraszam Was za to coś
powyżej...
Nie chce tu cisnąć jakiejś
litani, ale czuje spadek formy... Jeśli ona kiedykolwiek była...
Ponieważ wiem, że ten rozdział
nie zasługuje na cokolwiek, to jeśli zostawcie w komentarzu "." to
będzie to bardzo dużo!
Kolejny w piątek, (mimo szczerych
chęci, to nie jestem w stanie się wyrobić ).
No to do następnego!
Marcyśka